15 lat minęło… Jaracza na potęgę. 

Dzień próby.

Postanowiłam zacząć nie palić od kolejnego poranka. Takich poranków jak ten było tysiące. Po 15 minutach zaczęłam się przekonywać, że jednego rano to mogę, ale później już nie, nic, ni chujutki. Przekonałam się sama w 20 minut. Było mi wstyd za siebie. Po godzinie – wstydziłam się za siebie tak jeszcze trzy razy…

Dzień wyzwania.

Zakupiłam tabex i rozpoczęłam kurację. Tabex to cytozyna czyli ma oszukiwać mój głód nikotyny. Podobno też w połączeniu z papierosami powoduje mdłości, które mają się źle kojarzyć palącemu. To główny składnik także desmoxanu. Można palić do piątego dnia na tych psychotropach, ale ja nie skorzystałam z tej opcji.

Rzucanie palenia zbiegło się dość przypadkowo, ale i nader szczęśliwie z moim urlopem. Zatem nie kusi mnie palenie z nudów w pracy.

Dzień refleksji.

Tak naprawdę marzyłam o tym by niepalić od dawna. Paliłam już jak automat. Przed wejściem do sklepu. Po wyjściu ze sklepu. Przed tramwajem i po tramwaju. Było mi za to palenie już zwyczajnie wstyd. Zazdrościłam niepalącym, ale bardziej tym, którzy palenie rzucili. Zauważyłam, że nie ma w nich żalu i tęsknoty a jedynie ulga. O tym marzyłam. Ta niewątpliwa przyjemność przestała być zatem przyjemnością już dawno temu. I kosztowała mnie 450 zł miesięcznie. Zauważyłam, że mój cykl dnia totalnie dostosowałam do palenia. I ten ciągły smród. I ten ciągły wstyd za ten smród. I to ciągle kombinowania by zapalić i by nie śmierdzieć. Ocipieć można a zwłaszcza gdy ta druga ważna dla Ciebie osoba – nie pali…. A Ty palisz co 30 minut.

Dni detoksu.

Ogólnie mam tabletki, a że jestem totalnym lekomanem to ufam im bardziej niż sobie. Nigdzie się nie spieszę, by zdążyć zapalić, by zdążyć wywietrzyć, zatem zero stresu. Zaczęłam czuć zapachy! Bardzo wyraźnie. Ciekawe doświadczenie. Zaopatrzyłam się w różnego rodzaju aplikacje motywująco-liczace moje wyniki. Oglądam kabarety o rzucaniu palenia, czytam blogi, liczę kasę. Oczywiście, że to wcale nie oszczędzanie ale jednak świadomość, że już nie muszę wydawać kasy na coś, co w dużej mierze mnie wkurza jest optymistyczne.

W piękne, słoneczne dni, na świeżym powietrzu, tęsknię za paleniem, ale to tylko chwile, które szybko mijają. Drugi mój myk (prywatny) to wmawianie sobie, że już jestem po, po paleniu.

8 dni i 15 godzin.

Waga

Najbardziej boję się dodatkowych kilogramów. Ponoć wszyscy tyją, ale prawdą jest fakt, że tyje się od jedzenia a nie od niepalenia. A ja nie jem więcej niż zawsze i więcej się ruszam. Brakuje mi palenia po jedzeniu. Straciłam swoją wisienkę na torcie. A waga powoli się zwiększa, oby przez urlop… Zobaczymy jak to się rozwinie.

Nastroje

Tak na serio to nigdy nie byłam bardziej zrelaksowana. Uwielbiam zapach moich rąk, ubrań, włosów i codziennych przedmiotów. Uwielbiam spokój i brak ciśnienia. Z przyjemnością patrzę na osoby palące w deszczu, pod klatką, w oknach- gdzie ta przyjemność?

Przeżyłam kilka rozstań. Niektóre były bardzo bolesne. Ból fizyczny i psychiczny. Żal, wspomnienia. Każdy to zna. Porównując te doświadczenia do rozstania z nałogiem. Skalę rozpaczy i tęsknoty za paleniem można przyrównać do smutku przy wyjeździe gości, którzy koczowali u nas kilka dni. Trochę łezka się ciśnie, trochę było miło, trochę wkurzali, ale jak już odjadą to z każdym kolejnym dniem zwyczajnie zapominasz…

83 dni…

  • 5 kg więcej
  • spokój – niesamowity – nie zdenerwowałam się ani razu w ciągu tego czasu – NIC!
  • Ciągoty są jak zachcianki – do machnięcia ręką – bez żalu.
  • Zapach palącego się papierosa to nadal dla mnie pachnidło.
  • Pieniędzy nie przybyło – wydałam je na równie niepotrzebne do życia rzeczy.
  • Nie zauważam żadnych zmian w wydolności, w odcieniu skóry, w czymkolwiek.
  • Warto.

Piękny sierpień 2020 roku.

Mam na plecach dodatkowe 10 kg, które ciążą mi od dawna i nijak nie mogę się ich pozbyć. Ponoć nawet po powrocie do palenia nie ma szans na stratę tej paskudnej masy. Czy żałuję? Oczywiście, że nie. Czuję się wolna! Nic nie muszę i nie czuje tego wstydu. Rzuciłam palenie tak niedawno a dawno, że zmienił się przez ten czas już sam sposób palenia. Ikosy i inne cuda… . To też śmierdzi i to też kosztuje! Nie można dać sobie wmówić, że rzucenie palenia to jakiś wielki wyczyn. To tak banalnie proste i możliwe. .. Zrób to.

2 myśli w temacie “15 lat minęło… Jaracza na potęgę. 

  1. Brawa! Jak ja rzucałam to kilogramy przybywały z każdym mrugnięciem, pojawiły się problemy z kręgosłupem, jelitami i „podejrzenie początków menopauzy” oraz parę innych fantastycznych objawów, mimo regularnych ćwiczeń, zdrowej diety i witamin, dlatego po roku tego fantastycznego zdrowego stanu, wróciłam na zadymioną stronę mocy i chyba już tu pozostanę. Nie zmienia to jednak faktu, że zawsze podziwiam osoby, które palenie rzuciły, zwłaszcza gdy poza nałogiem, bardzo lubiły zadymki 🙂 PoZdrowienia

    Polubienie

Dodaj komentarz