Dlaczego nienawidzę mojej matki

bo była potworem. Nic mnie bardziej nie przeraża niż własne odbicie w lustrze – gdy widzę jej twarz. Jesteśmy, z tego co pamiętam – wizualnie podobne. Ona jednak była masakratycznie zniszczona. Jej twarz – spuchnięta, bez wyrazu – wiecznie nakremowana mazidłem Nivea. Nie mam z nią kontaktu od 15 lat. Nie wiem nawet czy żyje […]

bo była potworem.

Nic mnie bardziej nie przeraża niż własne odbicie w lustrze – gdy widzę jej twarz.

Jesteśmy, z tego co pamiętam – wizualnie podobne.

Ona jednak była masakratycznie zniszczona. Jej twarz – spuchnięta, bez wyrazu – wiecznie nakremowana mazidłem Nivea.

Nie mam z nią kontaktu od 15 lat. Nie wiem nawet czy żyje i jakoś specjalnie mnie to nie obchodzi. I jedyne czego się naprawdę boję, to tego, że skończę jak ona, że dziedziczność zwycięży, że mam zapisany w sobie TEN chujowy gen.

Jesteśmy podobne – nie tylko wizualnie. Ta moja otwartość w stosunku do ludzi, specyficzny humor i brak barier – to ona. Jako dziecko, wstydziłam się za nią. Teraz zachowuję się identycznie. Jedyne co nas różni w tej kwestii – ja mam w tym zachowaniu klasę, ona jej nigdy nie miała. Wpoiła mi (perswazją, wymuszonym autorytetem i kablem od prodiża) umiłowanie porządku i posłuszeństwo. Jako mężatka, przez wiele lat, codziennie myłam podłogi, prałam i dostawałam spazmów na widok bałaganu. Teraz mi przeszło. Mój pokój to chaos i w ogóle mi to nie przeszkadza. Można z tym żyć.

Do dziś potrafię rozpoznać pijaną osobę, po głosie przez telefon i przechodzą mi dreszcze, gdy słyszę specyficzne, szorowanie butami o schody.

Po latach, zapytałam ojca, jak mógł pozwolić, aby nas tak katowała. Miała ten rozmach w ręku i za totalną głupotę, potrafiła machnąć mi kablem po twarzy, po ciele – 45 razy. Na serio. Mój brat stał i liczył. Nie wiem jak mógł na to patrzeć. On nie dostał od matki nigdy.

Jako dziecko marzyłam, aby ktoś zadzwonił i zabrał mnie do domu dziecka, ale w tamtych czasach – nie dzwonił nikt. Nasi sąsiedzi uważali, że wszystko jest w porządku, bo mamy tak czysto w domu, ja pierdole… Wyznacznik.

Wracając do ojca. Uznawał, że matka zajmuje się wychowaniem. Bronił ją. Mówił, że tego nauczyła ją jej matka

15 myśli w temacie “Dlaczego nienawidzę mojej matki

  1. smutny post… i temat bardzo trudny, bo w Polsce jak o mace to musi być zawsze dobrze…
    A przecież są matki niczym lodówki, które nie są w stanie kochać swoich dzieci – ale to temat tabu.
    Coś je tam z pewnością dręczy, alkoholizm lub zaburzenia psychiczne…
    Dzieci wychowane w takiej emocjonalnej lodówce nie mają żadnego oparcia, szybko uczą się nikomu nie ufać i z problemami radzić sobie same, a w dorosłym życiu kiedy atmosfera się ociepla, to one same ten termostat skręcają na lodowate zimno, bo inaczej czują się dziwnie.

    Szokujący ten artykuł z newsweeka. Szok tym większy, że od matki podświadomie oczekujemy więcej niż od ojca, po prostu ciepła i bezwarunkowej miłości…trudno się pogodzić z taką stratą.

    Co do genów nie martw się, wcale nie musi przejść, poza tym to jak z każdą inną skłonnością, może istnieć, ale się nigdy nie rozwinąć.
    Najważniejsze to spróbować stworzyć sobie sieć wsparcia i być dla siebie wyrozumiałym…
    Spróbować zaopiekować się tym małym dzieckiem w sobie, być samemu dobrym dla siebie…

    Polubione przez 2 ludzi

  2. Bardzo przykry post :-(. Jednak czytając Cię od jakiegoś czasu odbieram Cię bardzo pozytywnie więc nie przejmuj się jakimś zablakanym genem. A ponadto zaprzeczasz przysłowiu ze niedaleko pada jabłko od jabloni. Ty odleciałas całe kilometry od toksycznej matki. Wierz w siebie że jesteś dobrą wartościową osobą. Pozdrawiam.

    Polubione przez 2 ludzi

  3. Już po kilku zdaniach domyśliłęm się, że przejęła wzorzec po swojej matce. Ja pierdole, to jest chore. A co dotyczy Ciebie, to że się wreszcie odzwyczaiłaś od pewnych spraw to chyba normalne. Sam to widzę po sobie. A później to wraca, i znowu nie ma, ciekawe ile razy tak może się zmieniać.

    Polubione przez 1 osoba

  4. ktoś mądry kiedyś powiedział, że jak długo będziemy odrzucać rodziców potępiając ich w czambuł, nie widząc w nich żadnej pozytywnej cechy tym większa szansa, że staniemy się jak oni. nie pytajcie mnie czemu, ale widzę jak to działa.

    ja np potrafię przyznać, że mam dużo cech po mojej matce – upierdliwość, czepialstwo, dawanie dobrych rad – znowuż po kim mam mieć charakter, po sąsiedzie? Choć i tak ciężką pracą nad charakterem udało mi się znacznie ograniczyć nasilenie tych cech, a to wszystko muszę przyznać dzięki nieraz mało przyjemnemu feedbackowi innych ludzi.
    natomiast moja siostra uparła się że taka jak matka nigdy nie będzie, krytykuje każde jej słowo, czyn, gest – i niestety jak na nią patrzę robi się z niej kopia matki, tych najgorszych cech.

    tak się chciałam podzielić swoim doświadczeniem, może komuś pomoże…

    Polubione przez 1 osoba

  5. Nie mogę nacisnąć na przycisk „Lubię”, dłoń odmawia mi posłuszeństwa. Jednak odkąd pierwszy raz trafiłam do Twojej przestrzeni, czytam Twoje teksty z ogromną przyjemnością, dlatego że są takie prawdziwe. W blogowaniu lubię to, co robisz, czyli pisanie o wszystkim, o sobie, o złych dniach, o dobrych, zabawnych, o tym że życie nie musi być idealne, że my nie musimy być idealni, aby okazało się, że możemy być po prostu szczęśliwi, prędzej czy później. Wybory jakich dokonujesz, przynajmniej te o których piszesz i spojrzenie na świat, w moim mniemaniu, daje gwarancję, że jesteś ponad tym.

    Polubione przez 2 ludzi

  6. to prawda, ja też lubię na blogach szczerość, gdzie autor dzieli się dobrymi i złymi dniami.
    samo zło byłoby trudne do zniesienia, a zbytnia cukierkowość mdli.
    Blogi to faktycznie taki odpowiednik pamiętnika. Najlepsi psychologowie zalecają pisanie pamiętników jako formę terapii 🙂 To pomaga wyrzucić z siebie emocje, ale też przyjrzeć się z dystansu swoim problemom, zobaczyć co o tym myślą inni…

    Polubione przez 2 ludzi

  7. Bardzo mi przykro z powodu zachowania Twojej matki.
    Zapewne nie umiała inaczej. Prawdopodbnie została tak ukształtowana przez swoich rodziców plus inne czynniki życiowe.
    Nie musisz obawiać się „złego” genu.
    Już dawno się wyłamałaś. Podziwiam to.

    Polubienie

Dodaj komentarz