Ostatnia rodzina – mocno subiektywnie

To strasznie.

Film ambitny, nagradzany, szalenie reklamowany, uznawany… – chciałabym napisać, że ledwo zdzierżyłam, ale skłamałabym. Wyszłam z seansu 20 minut przed końcem.

Na pewno rewelacyjnie zagrany!

Nie znam historii Beksińskich – inaczej – nie znałam wcześniej. Widziałam obrazy artysty i teraz wiem skąd inspiracja – z codzienności. Z pewnością poczytam o nich, z pewnością wrócę do końcówki filmu, ale za jakiś czas…

Obraz nużący, męczący, ciężki. Uwielbiam takie kino, ale tu coś nie zagrało. Razem z towarzyszem moim kibicowaliśmy kolejnym śmierciom – byle do końca. Podobnie się czułam czekając aż Magik wyskoczy z okna.

Gdyby nie On… nie przetrwałabym wcale…

Nawet nie zjadłam najpyszniejszych orzeszków w karmelu na ciepło (Helios). Nie polecam na późne wieczory. Nie polecam chyba w ogóle.

Godna polecenia jest natomiast ścieżka dźwiękowa.

https://wordpress.com/read/blogs/107955386/posts/241

10 myśli w temacie “Ostatnia rodzina – mocno subiektywnie

  1. Absolutnie i żarliwie się z tobą nie zgadzam. Film jest kapitalny. Genialnie zagrany, dobrze napisany, ma świetnie zrobioną scenografię oddającą z niezwykłą dbałością o detale kolejne mikroepoki schyłkowej komuny i był dla mnie pożywką do wielogodzinnych rozmów. O!

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz