Nie unikniesz przeznaczenia…

… Zdziwiłam się nieco – z taką łatwością, wręcz entuzjazmem, zgodziła się pójść ze mną na Taco. Istota aspołeczna – z  wyboru.  I konsekwentna w tych wyborach koszmarnie.

Ja za to jestem osobą podejrzliwą i podejrzewającą zanadto. Węszyłam podstęp. Postanowiłam zaryzykować. Chociaż drążenie tematu mogłoby poskutkować zmianą decyzji,  decyzji podjętej być może, zbyt łatwo, zbyt pochopnie. A Taco uwielbiam. Cytuję go często. Ma chłopak tę łatwość mówienia. Dane i mnie to. Ja ponoszę tylko z tego powodu większe konsekwencje. Taco także – tylko, że finansowe.

Zatem ryzyko podjęte i zapytuję – czy Ty chociaż wiesz – co to Taco?

Tak wiem… to taka kanapka.

A nasza kotka nawet po sterylizacji jest łowna jak diabli. Potrafi złapać kreta i w prezencie – w prezencie podkreślam – przynieść nawet zające z nory. Dziś uczepiła się na kruka. Nie wiem czy to kruk, ornitologiem nie jestem. Dla mnie będzie to kruk bo czarne to takie… jak??? Jak KRUK właśnie.

Obserwujemy ten animal planet na żywo, no ale nie można na to patrzeć bez żalu – szkoda ptaka. Zabieramy kota i do samochodu. Coś trzeszczy pod maską. Otwieramy – ocalały kruk. Nie wiem jak on tam wlazł?! Ale próbujemy go wyciągnąć. Szkoda tylko, że on ma inne plany. I w reflektory i pod kable… Kilka minut zabawy by wydobyć ptaka na wolność. W geście zwycięstwa bierzemy ptaka i podrzucamy go w stronę naszych choinek, czy cisów, nie ważne. Każdy zna ten moment – kiedy uginasz lekko kolana i podnosisz ręce by coś wyrzucić w górę, ku wolności – Leć Kruczku…

i…

tu nagle kotka nasza skok z drzewa – przechwyciła ptaka nie zdążyliśmy oczu szerzej otworzyć jak pióra poleciały….

Nie unikniesz przeznaczenia.