Być świrem

Od razu zastrzegam – pozytywnym! Tego jestem akurat pewna. Nikt mi nie wmówi, że jest inaczej, zresztą –  nikt nawet nie próbował. Wzbudzam mieszane uczucia w obcym towarzystwie, ale bardzo szybko ludzie przekonują się do mojej osoby – wręcz ciągnie ich do mnie – dlaczego? Posiadam nieograniczone zasoby humoru, optymizmu i spontaniczności. Robię to – czego inni się boją. Mówię głośno. Reaguję intensywnie. Taka jestem. Nikogo nie udaję.

Kocham buldożki francuskie. Ostatnio idąc ulicą – patrzę jest (!!!) ta śliczna, świńska morda – nie widzę już totalnie nic. Zaczynam taniec ekscytacji. Coś w rodzaju reakcji nastolatek na koncercie Bibera. Trudno stwierdzić, czy to płacz, czy śmiech – czy jedno i drugie. Kieruję się więc w jego kierunku – piszcząc, podskakując i krzycząc – Kocham Cię, Kocham!!!! Pies nie jest jednak sam. Idzie w towarzystwie kobiety, mężczyzny i dwójki dzieci – reasumując – tradycyjnej rodziny. Lampka się zapala, ale nie powstrzymuje mnie to, wcale. I nagle wyrasta przede mną kobieta – matka i żona w jednej osobie i mówi: Proszę Panią! Ten Pan ma żonę! A ja… totalna olewka i tekst: Ja nie do Pana. Ja do psa. I to właśnie cała ja.

Kto w pracy ma odwagę powiedzieć do szefowej wyjeżdżającej do sanatorium, że ta nowa fryzura to dla „turnus  mija a ja niczyja” i żeby pamiętała, że na Poczcie nie ma już wolnych skrytek – ja.

Kto wchodząc do mieszkania, w którym leży umierający człowiek pierdolnie, że w tym domu tętni życie? – no ja.

Kto na spowiedzi miał odwagę oznajmić, że nie chodzę do Kościoła bo jestem antyklerykałem? – No ja.

Kto dzwoni z zagubionego telefonu do żony i zaczyna gadkę w stylu – Czy zna Pani osobę, z której numeru dzwonię – no ja.

Potrafię też poprosić o kanapkę obcych ludzi. Czasem wprost. Czasem się tym bawię. Poszła kiedyś fama, że jeden z naszych pracowników jest księdzem. Nikt nie miał odwagi zapytać. Byłam głodna. Więc motywacja oczywista. Pytam zatem faceta czy to prawda, że jest księdzem – on, że nie – jest pastorem. Więc ciągnę dalej…. To super! To znaczy, że ma Pan żonę, która zrobiła Panu kanapki do pracy – on, że tak, owszem – chce Pani??? – no kurczę, jasne! Dwie pieczenie przy jednym ogniu…

Potrafię zaśpiewać z dziećmi piosenkę w miejscu publicznym. Podać rękę do całowania w kolejce sklepowej. Nie ma dla mnie tematów tabu. Nie ma dla mnie ograniczeń. Czemu? Bo bawi mnie to. Napędza. Niejednokrotnie powstaje dysonans poznawczy co do mojej osoby i pytanie – czy inteligentna kobieta może być tak walnięta? Może!

Tylko moja kumpela z pracy potrafi mnie czasem przebić tekstem. Tylko tekstem, ale pełen szacunek. W jej wieku też dojdę po perfekcji. No słuchajcie. Przychodzi klient – kołnierz, ledwo nogi stawia, dyszy… A ta do niego – Skąd Pan wraca? Ten, że z cmentarza… I perełka: A opłacało się Panu wracać??! 🙂 🙂 🙂

Po co ten post? Nie wiem. Tak chciałam sobie powspominać, usprawiedliwić się i pogadać o innych świrach, ale może innym razem…

 

 

 

15 myśli w temacie “Być świrem

  1. Lubię takich ludzi. Kiedyś miałam podobnie, teraz trochę się przytemperowałam ale nadal uchodzę za osobę „z pazurem” (boże, jak ja nie nawidzę tego określenia). Mam silną osobowość i tak jak Ty bawię się czasami z ludźmi badając ich reakcję na moją otwartość 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  2. Czasem świrnięcie kończy się tam, gdzie zaczyna się świrnięcie innych ludzi. Ale najfajniej jest, gdy świrnięcia się nakładają, tworzą wspólną przestrzeń. Wtedy powstaje społeczność świrów. Czasem bardzo pozytywna…

    Polubione przez 1 osoba

  3. Aaaaaa! To ja teraz rozumiem, co znaczy pozytywne zakręcenie! Bo mnie, kiedyś ojciec powiedział, że kręcę się, jak gówno w przeręblu i myślałem, że właśnie to miał na myśli. Ten mój ojciec to jednak świnia albo buldożek francuski z powodu podobieństwa odstawania od ziemi i się cholera nie chce wrócić na cmentarz…

    ;))

    Polubione przez 1 osoba

    1. Mnie kiedyś ojciec powiedział, że zabiję się o ścianę. Jakoś miała kłopot, żeby trafić we framugę. Teraz jest moda na otwarte przestrzenie. W domu miałam wnęki z łukami około 1.5 m szerokości. I nadal nie mogłam trafić. Pewne rzeczy się nie zmieniają 🙂

      Polubione przez 1 osoba

  4. Hahahaha, mam tak samo jak Ty, wszystkie dziwne rzeczy w okolicy, to zawsze ja. Głośno się śmieję, piszczę i tańczę na środku ulicy i nie mam z tym problemu, za to wszyscy mnie kochają… albo nienawidzą 😀 Ale raczej jednak to pierwsze 😀
    Tak trzymać Wariacie!

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz